Inaugurację sezonu 2008/2009 mamy już za sobą. W pierwszym meczu (piątek, 15 sierpnia) zmierzyliśmy się z zespołem Legionu Tomaszowice w ramach pucharu polski. Chyba odniesione zwycięstwo zaskoczyło większość osób, ponieważ poziomem w sparingach odbiegaliśmy od przyzwoitej normy.
Mecz rozpoczęliśmy w składzie:
M. Pyśniak - J. Mrozek, K. Wąchała, P. Zmora, P. Wywiórka, M. Panasiewicz, Ł. Krasucki, N. Sieczkowski, W. Skrzypik, P. Kruk, T. Panasiewicz.
Od początku spotkania zaczęliśmy dominować nad rywalem. Czuliśmy lekki niepokój, w końcu przeciwnikiem był zespół, który niedawno występował w okręgówce. To jednak nas mobilizowało. Okazało się przy tym, że „nie taki diabeł straszny”...
Już cztery minuty po rozpoczęciu cieszyliśmy się z prowadzenia. Bramkę zdobył Crasy wykorzystując niezdecydowanie bramkarza. Niestety kilka minut później znowu zrobiło się nerwowo. Goście wyrównali po rzucie rożnym. Bohaterem tej akcji, tym razem negatywnym, był Crasy, który pozwolił się uprzedzić rywalowi. Ten mocnym strzałem głową umieścił piłkę w okienku.
Ta sytuacja troszeczkę podcięła nam skrzydła, zaczęliśmy grać chaotycznie. Goście próbowali nas kontrować, ale dobrze funkcjonowała obrona. Pewnie grał też Łysy, który nie bał się dalekich wyjść na przedpole. Raz tylko mogło się to skończyć nieciekawie. Nasz bramkarz wybiegł poza szesnastkę i wybijał piłkę głową. Trafił wprost pod nogi napastnika, który bez zastanawiania uderzył. Na szczęście strzał zablokował Jakcio.
Z konieczności doszło do zmiany w naszym zespole. Za chorego Siekę musiał wejść Jacek Cierkoń. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Jacek grał bardzo pewnie, nie bał się dryblingów i często zagrażał bramce rywali. Przy jednym z goli asystował, a jednego strzelił sam. Na pochwałę zasługuje jego gra lewą nogą i dokładne centry.
Do szatni schodziliśmy wygrywając 4:1. Gole dla naszego zespołu strzelili jeszcze Crasy i Panaś Starszy. Cieszyła szczególnie nasza dobra gra w środku pola, gdzie przetrzymywaliśmy piłki i skutecznie konstruowaliśmy akcje.
W przerwie trener dokonał korekty w składzie za zmęczonego Waldka wszedł P. Mrozek. Gra układała się znowu korzystnie dla nas. Często stwarzaliśmy sobie sytuacje do strzału, niestety pudłowaliśmy. Piłki do siatki nie mogli skierować m. in. Panaś i Kruczek, których strzały mijały lewy słupek. Troszeczkę pewniej zaczął też grać bramkarz rywali. Wyłapywał nasze dośrodkowania, a mocne uderzenia przerzucał nad poprzeczką.
W naszej grze na uznanie zasługuje dynamiczna gra skrzydłami. Dużo zamieszania robili Maniek i Wonski, niestety często brakowało dobrego podania. Świetnie w akcje ofensywne włączał się Wiewiór, który kilkakrotnie silnie uderzał z dystansu. Raz nawet szczęścia spróbował Nonio, ale jego strzał zza szesnastki był za lekki. Wreszcie pewnie zagraliśmy w środku pomocy. Spokojnie przetrzymywaliśmy piłki, a Crasy podawał z chirurgiczną precyzją (w większości wypadków) i sporo biegał w defensywie (mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej).
Bramki jednak nie padały, aż do 80 minuty. Napastnika rywali sfaulował w okolicach pola karnego Zmorka, za co dostał żółtą kartkę. Pomocnik z Tomaszowic pewnie uderzył nad murem wprost w prawy róg bramki. Łysy był bez szans i zrobiło się 4:2.
Szybko jednak wybiliśmy Legionowi z głowy jakąś radość. Kilka minut później w zamieszaniu podbramkowym świetnie znalazł się Wonski i ustalił wynik meczu. Najpierw Panaś próbował podać w polu karnym do Z. Masternaka (nowy nabytek). Było to zbyt lekkie zagranie i obrońca zdołał wybić piłkę. Zrobił to jednak bardzo niefortunnie, bo wprost pod nogi naszego skrzydłowego. Wonski wpakował piłkę do pustej bramki z kilku metrów.
Ciekawą postacią w meczu okazał się sędzia główny, który ochoczo komentował wszystkie zagrania. Pocieszał po złych podaniach, chwalił obrońców za dobre wybicia, cieszył się po udanych interwencjach bramkarzy. Mnie samego określił mianem jakiegoś obrońcy z lat 80, ale niestety nie pamiętam jakiego.
Po pierwszym meczu wiele dobrego można powiedzieć o naszej grze, ale jeszcze sporo pracy. Nasi rywale nie pokazali nic nadzwyczajnego, a my to wykorzystaliśmy. Szczególnie błędy w kryciu podczas rzutów rożnych mogą nas wiele kosztować w sezonie. W następnej kolejce pucharu polski mamy wolny losy, więc automatycznie przechodzimy do 3 rundy. Tam będzie już na nas czekał jakiś zespół z okręgówki. Warto więc pokazać się z jak najlepszej strony. Umożliwi nam to trenowanie w większym składzie niż 6 osób, jak to było dotychczas.
M. Pyśniak – J. Mrozek, K. Wąchała, P. Zmora, P. Wywiórka, M. Panasiewicz (Z. Masternak ' 65), Ł. Krasucki, N. Sieczkowski (J. Cerkoń '20), W. Skrzypik (P. Mrozek '45), P. Kruk, T. Panasiewicz.
Bramki:
Ł. Krasucki '4, T. Panasiewicz '25, Ł. Krasucki '32, J. Cierkoń '41, P. Mrozek '86
Post został pochwalony 0 razy
Mecz rozpoczęliśmy w składzie:
M. Pyśniak - J. Mrozek, K. Wąchała, P. Zmora, P. Wywiórka, M. Panasiewicz, Ł. Krasucki, N. Sieczkowski, W. Skrzypik, P. Kruk, T. Panasiewicz.
Od początku spotkania zaczęliśmy dominować nad rywalem. Czuliśmy lekki niepokój, w końcu przeciwnikiem był zespół, który niedawno występował w okręgówce. To jednak nas mobilizowało. Okazało się przy tym, że „nie taki diabeł straszny”...
Już cztery minuty po rozpoczęciu cieszyliśmy się z prowadzenia. Bramkę zdobył Crasy wykorzystując niezdecydowanie bramkarza. Niestety kilka minut później znowu zrobiło się nerwowo. Goście wyrównali po rzucie rożnym. Bohaterem tej akcji, tym razem negatywnym, był Crasy, który pozwolił się uprzedzić rywalowi. Ten mocnym strzałem głową umieścił piłkę w okienku.
Ta sytuacja troszeczkę podcięła nam skrzydła, zaczęliśmy grać chaotycznie. Goście próbowali nas kontrować, ale dobrze funkcjonowała obrona. Pewnie grał też Łysy, który nie bał się dalekich wyjść na przedpole. Raz tylko mogło się to skończyć nieciekawie. Nasz bramkarz wybiegł poza szesnastkę i wybijał piłkę głową. Trafił wprost pod nogi napastnika, który bez zastanawiania uderzył. Na szczęście strzał zablokował Jakcio.
Z konieczności doszło do zmiany w naszym zespole. Za chorego Siekę musiał wejść Jacek Cierkoń. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Jacek grał bardzo pewnie, nie bał się dryblingów i często zagrażał bramce rywali. Przy jednym z goli asystował, a jednego strzelił sam. Na pochwałę zasługuje jego gra lewą nogą i dokładne centry.
Do szatni schodziliśmy wygrywając 4:1. Gole dla naszego zespołu strzelili jeszcze Crasy i Panaś Starszy. Cieszyła szczególnie nasza dobra gra w środku pola, gdzie przetrzymywaliśmy piłki i skutecznie konstruowaliśmy akcje.
W przerwie trener dokonał korekty w składzie za zmęczonego Waldka wszedł P. Mrozek. Gra układała się znowu korzystnie dla nas. Często stwarzaliśmy sobie sytuacje do strzału, niestety pudłowaliśmy. Piłki do siatki nie mogli skierować m. in. Panaś i Kruczek, których strzały mijały lewy słupek. Troszeczkę pewniej zaczął też grać bramkarz rywali. Wyłapywał nasze dośrodkowania, a mocne uderzenia przerzucał nad poprzeczką.
W naszej grze na uznanie zasługuje dynamiczna gra skrzydłami. Dużo zamieszania robili Maniek i Wonski, niestety często brakowało dobrego podania. Świetnie w akcje ofensywne włączał się Wiewiór, który kilkakrotnie silnie uderzał z dystansu. Raz nawet szczęścia spróbował Nonio, ale jego strzał zza szesnastki był za lekki. Wreszcie pewnie zagraliśmy w środku pomocy. Spokojnie przetrzymywaliśmy piłki, a Crasy podawał z chirurgiczną precyzją (w większości wypadków) i sporo biegał w defensywie (mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej).
Bramki jednak nie padały, aż do 80 minuty. Napastnika rywali sfaulował w okolicach pola karnego Zmorka, za co dostał żółtą kartkę. Pomocnik z Tomaszowic pewnie uderzył nad murem wprost w prawy róg bramki. Łysy był bez szans i zrobiło się 4:2.
Szybko jednak wybiliśmy Legionowi z głowy jakąś radość. Kilka minut później w zamieszaniu podbramkowym świetnie znalazł się Wonski i ustalił wynik meczu. Najpierw Panaś próbował podać w polu karnym do Z. Masternaka (nowy nabytek). Było to zbyt lekkie zagranie i obrońca zdołał wybić piłkę. Zrobił to jednak bardzo niefortunnie, bo wprost pod nogi naszego skrzydłowego. Wonski wpakował piłkę do pustej bramki z kilku metrów.
Ciekawą postacią w meczu okazał się sędzia główny, który ochoczo komentował wszystkie zagrania. Pocieszał po złych podaniach, chwalił obrońców za dobre wybicia, cieszył się po udanych interwencjach bramkarzy. Mnie samego określił mianem jakiegoś obrońcy z lat 80, ale niestety nie pamiętam jakiego.
Po pierwszym meczu wiele dobrego można powiedzieć o naszej grze, ale jeszcze sporo pracy. Nasi rywale nie pokazali nic nadzwyczajnego, a my to wykorzystaliśmy. Szczególnie błędy w kryciu podczas rzutów rożnych mogą nas wiele kosztować w sezonie. W następnej kolejce pucharu polski mamy wolny losy, więc automatycznie przechodzimy do 3 rundy. Tam będzie już na nas czekał jakiś zespół z okręgówki. Warto więc pokazać się z jak najlepszej strony. Umożliwi nam to trenowanie w większym składzie niż 6 osób, jak to było dotychczas.
M. Pyśniak – J. Mrozek, K. Wąchała, P. Zmora, P. Wywiórka, M. Panasiewicz (Z. Masternak ' 65), Ł. Krasucki, N. Sieczkowski (J. Cerkoń '20), W. Skrzypik (P. Mrozek '45), P. Kruk, T. Panasiewicz.
Bramki:
Ł. Krasucki '4, T. Panasiewicz '25, Ł. Krasucki '32, J. Cierkoń '41, P. Mrozek '86
Post został pochwalony 0 razy