12 października zmierzyliśmy się na własnym boisku z liderem tabeli - Górą Puławską. Przed meczem wszyscy mówili o dobrej grze, dzięki której mieliśmy urwać punkty gościom. Jak się okazało o wyniku meczu ponownie zadecydowały błędy w defensywie.
Początek meczu to chyba najgorsze 15 minut, jakie dotychczas rozegraliśmy. W tym czasie Bobek musiał wyjmować aż trzykrotnie piłkę z własnej bramki. Niemal każda akcja gości kończyła się strzałem na bramkę. O wszystkim zadecydowały błędy w kryciu, zwłaszcza w środku boiska i na lewej stronie. Duże pretensje można mieć do Waldesa, który wystąpił od pierwszych minut. Pozwalał prawemu pomocnikowi Góry Puławskiej na wejścia w nasze pole karne. Przez to Wiewiór musiał kryć aż dwóch piłkarzy. W dwóch akcjach zakończyło się to utratą bramki. Trzeci gol padł po błędzie sędziego, który nie dopatrzył się pozycji spalonej, za co mieliśmy do niego ogromne pretensje. Słowa krytyki należą się również naszemu rezerwowemu (z konieczności) bramkarzowi. Bobek zawalił dwie bramki, jedną puścił podobnie, jak w meczu z Końskowolą, pod ręką, a przy drugiej zupełnie niepotrzebnie wyszedł z bramki. W pierwszej połowie straciliśmy jeszcze jednego gola ponownie po błędach obrońców.
Po utracie trzech goli zupełnie się załamaliśmy, gra układała się nie po naszej myśli. W głupi sposób traciliśmy piłki, podania były niedokładne. Z przodu próbowali walczyć Panaś i Paweł Korol, ale obrońcy byli bardzo uważni. Nadzieje na poprawę rezultatu dał nam Wonski, który strzelił pierwszego gola dla naszego zespołu. Otrzymał bardzo dobre podanie w pole karne, zamiast uderzyć z pierwszej piłki przyjął ją, czym zmylił obrońcę, następnie umieścił futbolówkę w siatce bezradnego bramkarza. Na kolejnego gola nie trzeba była długo czekać. Tym razem do siatki trafił Panaś wykorzystując niezdecydowanie bramkarza gości. Do szatni schodziliśmy więc przegrywając aż 4:2. Liczyliśmy jednak, że sytuacja się odmieni w drugiej części gry.
Po przerwie na murawie pojawił się Sieka zastępując Waldesa. Doszło do małej korekty ustawienia, co zaowocowało dużo lepszą grą w obronie. Zaczęliśmy kontrolować sytuacje na boisku, utrzymywaliśmy się przy piłce. Jednak nie mogliśmy stworzyć sobie klarownych sytuacji podbramkowych. Bardzo dobrze grali nasi napastnicy - Paweł i Tomek, którzy starali się rozgrywać piłkę między obrońcami. Dużo w środku boiska pracował Crasy, który miał coś do udowodnienia znajomym z Góry. Wejście Sieki poprawiło trochę naszą organizację gry. Niestety ponownie doszła do głosu nasza nonszalancja i brak koncentracji. Kiedy uzyskaliśmy optyczną przewagę, straciliśmy bramkę. Przy linii bocznej pomocnik gości przejął piłkę i przeprowadził szybką kontrę. Rako nie mógł niestety go dogonić, ani sfaulować na środku boiska. Dobre podanie w pole karne sprawiło, że przewaga rywali się powiększyła. Jednak nie składaliśmy broni. Trener przeprowadził dwie roszady. Na boisko weszli: Bieleki i Kret. Niestety kolejną bramkę strzeliła Góra. Lewy obrońca rywali popisał się fantastycznym strzałem z 25 metrów i po małym rykoszecie umieścił piłkę w samym okienku. Bobek był bezradny. Udało nam się jeszcze strzelić gola, który mógł jedynie zmniejszyć gorycz porażki. Ponownie do siatki trafił Panaś i było to jego 9 trafienie w sezonie.
O wyniku meczu zadecydowały nasze błędy w obronie. Źle się ustawiliśmy do krycia i przez to rywalom udało się aż tyle razy strzelać na naszą bramkę. Po grze gości widać było ich aspiracje, bardzo dużo biegali, wymieniali się pozycjami. Duże zagrożenie stanowili ich napastnicy. Pocieszające jest, że udało nam się strzelić Górze 3 bramki, czego nie dokonała żadna inna drużyna. W dzisiejszym meczu wyróżnił bym szczególnie Crasego za zaangażowanie i bardzo dobrą grę w ofensywie, oraz napastników Tomka i Pawła, którzy stanowili poważne zagrożenie dla rywali. Czekamy teraz na powrót Łysego do bramki, może jego postawa wniesie coś do gry w defensywie.
KS DRZEWCE - KS Góra Puławska 3:6 (2:4)
P. Mrozek '30, T. Panasiewicz '38, '85
Skład:
M. Kozak - R. Wiśliński, P. Wywiórka, K. Wąchała, J. Mrozek (K. Żak '80), Ł. Krasucki, P. Raczyński, P. Mrozek (A. Bielecki '75), W. Skrzypik (N. Sieczkowski '45), T. Panasiewicz, P. Korol.
Post został pochwalony 0 razy
Początek meczu to chyba najgorsze 15 minut, jakie dotychczas rozegraliśmy. W tym czasie Bobek musiał wyjmować aż trzykrotnie piłkę z własnej bramki. Niemal każda akcja gości kończyła się strzałem na bramkę. O wszystkim zadecydowały błędy w kryciu, zwłaszcza w środku boiska i na lewej stronie. Duże pretensje można mieć do Waldesa, który wystąpił od pierwszych minut. Pozwalał prawemu pomocnikowi Góry Puławskiej na wejścia w nasze pole karne. Przez to Wiewiór musiał kryć aż dwóch piłkarzy. W dwóch akcjach zakończyło się to utratą bramki. Trzeci gol padł po błędzie sędziego, który nie dopatrzył się pozycji spalonej, za co mieliśmy do niego ogromne pretensje. Słowa krytyki należą się również naszemu rezerwowemu (z konieczności) bramkarzowi. Bobek zawalił dwie bramki, jedną puścił podobnie, jak w meczu z Końskowolą, pod ręką, a przy drugiej zupełnie niepotrzebnie wyszedł z bramki. W pierwszej połowie straciliśmy jeszcze jednego gola ponownie po błędach obrońców.
Po utracie trzech goli zupełnie się załamaliśmy, gra układała się nie po naszej myśli. W głupi sposób traciliśmy piłki, podania były niedokładne. Z przodu próbowali walczyć Panaś i Paweł Korol, ale obrońcy byli bardzo uważni. Nadzieje na poprawę rezultatu dał nam Wonski, który strzelił pierwszego gola dla naszego zespołu. Otrzymał bardzo dobre podanie w pole karne, zamiast uderzyć z pierwszej piłki przyjął ją, czym zmylił obrońcę, następnie umieścił futbolówkę w siatce bezradnego bramkarza. Na kolejnego gola nie trzeba była długo czekać. Tym razem do siatki trafił Panaś wykorzystując niezdecydowanie bramkarza gości. Do szatni schodziliśmy więc przegrywając aż 4:2. Liczyliśmy jednak, że sytuacja się odmieni w drugiej części gry.
Po przerwie na murawie pojawił się Sieka zastępując Waldesa. Doszło do małej korekty ustawienia, co zaowocowało dużo lepszą grą w obronie. Zaczęliśmy kontrolować sytuacje na boisku, utrzymywaliśmy się przy piłce. Jednak nie mogliśmy stworzyć sobie klarownych sytuacji podbramkowych. Bardzo dobrze grali nasi napastnicy - Paweł i Tomek, którzy starali się rozgrywać piłkę między obrońcami. Dużo w środku boiska pracował Crasy, który miał coś do udowodnienia znajomym z Góry. Wejście Sieki poprawiło trochę naszą organizację gry. Niestety ponownie doszła do głosu nasza nonszalancja i brak koncentracji. Kiedy uzyskaliśmy optyczną przewagę, straciliśmy bramkę. Przy linii bocznej pomocnik gości przejął piłkę i przeprowadził szybką kontrę. Rako nie mógł niestety go dogonić, ani sfaulować na środku boiska. Dobre podanie w pole karne sprawiło, że przewaga rywali się powiększyła. Jednak nie składaliśmy broni. Trener przeprowadził dwie roszady. Na boisko weszli: Bieleki i Kret. Niestety kolejną bramkę strzeliła Góra. Lewy obrońca rywali popisał się fantastycznym strzałem z 25 metrów i po małym rykoszecie umieścił piłkę w samym okienku. Bobek był bezradny. Udało nam się jeszcze strzelić gola, który mógł jedynie zmniejszyć gorycz porażki. Ponownie do siatki trafił Panaś i było to jego 9 trafienie w sezonie.
O wyniku meczu zadecydowały nasze błędy w obronie. Źle się ustawiliśmy do krycia i przez to rywalom udało się aż tyle razy strzelać na naszą bramkę. Po grze gości widać było ich aspiracje, bardzo dużo biegali, wymieniali się pozycjami. Duże zagrożenie stanowili ich napastnicy. Pocieszające jest, że udało nam się strzelić Górze 3 bramki, czego nie dokonała żadna inna drużyna. W dzisiejszym meczu wyróżnił bym szczególnie Crasego za zaangażowanie i bardzo dobrą grę w ofensywie, oraz napastników Tomka i Pawła, którzy stanowili poważne zagrożenie dla rywali. Czekamy teraz na powrót Łysego do bramki, może jego postawa wniesie coś do gry w defensywie.
KS DRZEWCE - KS Góra Puławska 3:6 (2:4)
P. Mrozek '30, T. Panasiewicz '38, '85
Skład:
M. Kozak - R. Wiśliński, P. Wywiórka, K. Wąchała, J. Mrozek (K. Żak '80), Ł. Krasucki, P. Raczyński, P. Mrozek (A. Bielecki '75), W. Skrzypik (N. Sieczkowski '45), T. Panasiewicz, P. Korol.
Post został pochwalony 0 razy