|
W niedziele 5 października odbyła się VII kolejka rozgrywek klasy A. Nasza drużyna zmierzyła się na wyjeździe z Powiślakiem Końskowola. Niestety po raz kolejny udowodniliśmy naszą niemoc strzelecką.
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 14 i na nasze nieszczęście prowadził je tylko jeden sędzia. Początek meczu należał w dużym stopniu do nas. Przeprowadzaliśmy groźne akcje, bardzo aktywny był zwłaszcza Sieka, który często schodził na prawe skrzydło. Jedni uważali, że przez to robiła się luka w środku, bo dublował pozycję Raka. Grunt, że stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką rywali. Niewiele jednak z naszych wysiłków wynikało, bowiem dobrze dysponowany był bramkarz rywali.
Najlepszą okazję do zdobycia gola mieliśmy w 25 minucie, kiedy na rajd zdecydował się Menes. Przedryblował kilku rywali, po czym został powalony na ziemię w polu karnym Powiślaka. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Panaś, który dotychczas był etatowym egzekutorem tego elementu. Jego strzał był jednak fatalny i bramkarz rywali nie miał żadnych problemów z jego obroną. Również dobitka nie przyniosła gola, bowiem obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Zapis video strzału Tomka został umieszczony na stronie Powiślaka (http://www.powislak-konskowola.go.pl/).
Ta sytuacja zdecydowanie nas zdeprymowała, zaczęły się wzajemne pretensje i uwagi. Nasze rozluźnienie wykorzystali w 31 minucie gospodarze, którzy strzelili pierwszą bramkę w tym meczu. Zaczynaliśmy grać coraz bardziej chaotycznie. Mnożyły się bezsensowne wybicia piłki i straty. Boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Wiewiór, którego zmienił J. Cierkoń. Próbowaliśmy atakować, jednak bez rezultatu. Dużo strzałów zza pola karnego rywali oddawał Rako, jednak nie trafiał w bramkę. Również rzuty wolne bite były niecelnie. Mieliśmy jeszcze jedną stuprocentową sytuację. Piłkę z rzutu rożnego zagrywał Wonski, bardzo dobrze uderzył Panaś, jednak ponownie bramkarz uratował rywali. Do szatni schodziliśmy przegrywając 1:0, ale licząc na odwrócenie wyniku w drugiej połowie. Nasza gra pozwalała mieć cień optymizmu na kolejne 45 minut.
Początek drugiej części meczu przyniósł kolejną zmianę w naszym zespole. Plac gry opuścił Sieka, którego miejsce zajął Kret. To pierwszy tak długi występ naszego „majstra” w tym sezonie. Ta zmiana wprowadziła dużo chaosu w naszą organizację gry. W środku miał grać Rako, który po kilkunastu minutach zamienił się z Menesem. Po jakimś czasie do środka przeszedł Nonio. Te ciągłe roszady źle wpłynęły na naszą grę. Zaczęliśmy kolejno tracić golę. Już w 50 minucie Bobka pokonał jeden z rywali wykorzystując nasze niezdecydowanie. Kilka minut później boisko musiał opuścić kontuzjowany Zmorka, który został brutalnie sfaulowany przez napastnika rywali. Sędzia w tej sytuacji powinien ukarać rywala żółtą kartką. Na boisku pojawił się Waldes, który wcale nie miał grać w tym meczu z powodu choroby.
Mimo niekorzystnego wyniku staraliśmy się atakować. Mieliśmy jeszcze kilka okazji, żeby odwrócić losy meczu. W 60 minucie jeden z naszych zawodników w ogromnym zamieszaniu pod bramką Powiślaka skierował piłkę w światło bramki. Obrońca gospodarzy wybił ją z linii. Jednak zdaniem naszych napastników przekroczyła ona wcześniej całym obwodem linię. Sędzia nakazał grać dalej. Może, gdyby LZPN wysyłał na mecze również liniowych, do takich sytuacji by nie dochodziło, a prawidłowo zdobywane bramki byłyby uznawane. Dobrą okazję do strzelenia gola miał również Kret, który w sytuacji „sam na sam” próbował strzelić bramkarzowi między nogami. Świetnie grający golkiper Powiślaka jakimś cudem zatrzymał piłkę.
Nasze ataki były biciem głową w mur wobec świetnej dyspozycji gospodarzy. Zdołali oni wykorzystać jeszcze dwa błędy w obronie naszego zespołu. Najpierw bardzo źle podał piłkę Menes i ta padła łupem napastnika rywali. Podał on bardzo dobrze do kolegi z drużyny, który bez przeszkód podwyższył wynik. Kilkanaście minut później było już 0:4. Bład w naszym ustawieniu wykorzystali rywale. Jeden z nich oddał łatwy wydawało się strzał w krótki róg, którego jednak nie zdołał zatrzymać Bobek. Piłka wyślizgnęła mu się z rąk i wpadła do siatki. Do końca meczu wynik nie zmienił się, chociaż obie strony próbowały zagrozić rywalom.
Nasza porażka nie powinna być aż tak wysoka. Powinniśmy wykorzystać stworzone przez siebie sytuację. Najbardziej wszystkim żal rzutu karnego. Uważam, że Tomek nie powinien w tej rundzie wykonywać tego elementu. Taki odpoczynek powinien mu dobrze zrobić. Jego niemoc wynika z jakiejś blokady psychicznej.
Druga sprawa to zdziesiątkowany przez kartki i kontuzje skład. Odczuliśmy brak drugiego napastnika, który mógłby wziąć na siebie część obowiązków Panasia. Bobek nie jest nominalnym bramkarzem, więc jego błąd można wybaczyć. Łysy powinien wreszcie zrozumieć, że przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie osłabia zespół. Na boisku przydałby się również Maniek, ale uważam, że nic na siłę. Jeżeli nie jest w pełni sprawny to nie wolno go zmuszać. W meczu aż pięciu zawodników grało chorych (Jah, Menes, Waldes), lub kontuzjowanych (Wiewiór, Zmorka). Trzeba pomyśleć o wprowadzeniu kilku juniorów do składu. Niestety „mądry Polak po szkodzie”, jak mówi porzekadło.
Powiślak Końskowola - KS DRZEWCE 4:0 (1:0)
Bramki:
M. Rożek '31, P. Chabros '53, M. Tynecki '66, M. Wąsiel '70
Składy:
KS Drzewce: M. Kozak – J. Mrozek, P. Wywiórka (J. Cierkoń '25), R. Wiśliński, P. Zmora (W. Skrzypik '61), K. Wąchała, P. Mrozek, P. Raczyński, N. Sieczkowski (K. Żak '45), Ł. Krasucki, T. Panasiewicz
Powiślak Końskowola: M. Bicki - T. Chabora, M. Saran, M. Suszek, R. Cyman, D. Osiak (M. Wąsiel '52), R. Mączka (M. Wójcik '84), P. Chabros, Ł. Mączka, M. Tynecki, M. Rożek(K. Sokołowski '87)
Wszystkie informacje dotyczące drużyny Powiślaka wziąłem ze strony: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jah dnia Pon 16:02, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 14 i na nasze nieszczęście prowadził je tylko jeden sędzia. Początek meczu należał w dużym stopniu do nas. Przeprowadzaliśmy groźne akcje, bardzo aktywny był zwłaszcza Sieka, który często schodził na prawe skrzydło. Jedni uważali, że przez to robiła się luka w środku, bo dublował pozycję Raka. Grunt, że stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką rywali. Niewiele jednak z naszych wysiłków wynikało, bowiem dobrze dysponowany był bramkarz rywali.
Najlepszą okazję do zdobycia gola mieliśmy w 25 minucie, kiedy na rajd zdecydował się Menes. Przedryblował kilku rywali, po czym został powalony na ziemię w polu karnym Powiślaka. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Panaś, który dotychczas był etatowym egzekutorem tego elementu. Jego strzał był jednak fatalny i bramkarz rywali nie miał żadnych problemów z jego obroną. Również dobitka nie przyniosła gola, bowiem obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Zapis video strzału Tomka został umieszczony na stronie Powiślaka (http://www.powislak-konskowola.go.pl/).
Ta sytuacja zdecydowanie nas zdeprymowała, zaczęły się wzajemne pretensje i uwagi. Nasze rozluźnienie wykorzystali w 31 minucie gospodarze, którzy strzelili pierwszą bramkę w tym meczu. Zaczynaliśmy grać coraz bardziej chaotycznie. Mnożyły się bezsensowne wybicia piłki i straty. Boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Wiewiór, którego zmienił J. Cierkoń. Próbowaliśmy atakować, jednak bez rezultatu. Dużo strzałów zza pola karnego rywali oddawał Rako, jednak nie trafiał w bramkę. Również rzuty wolne bite były niecelnie. Mieliśmy jeszcze jedną stuprocentową sytuację. Piłkę z rzutu rożnego zagrywał Wonski, bardzo dobrze uderzył Panaś, jednak ponownie bramkarz uratował rywali. Do szatni schodziliśmy przegrywając 1:0, ale licząc na odwrócenie wyniku w drugiej połowie. Nasza gra pozwalała mieć cień optymizmu na kolejne 45 minut.
Początek drugiej części meczu przyniósł kolejną zmianę w naszym zespole. Plac gry opuścił Sieka, którego miejsce zajął Kret. To pierwszy tak długi występ naszego „majstra” w tym sezonie. Ta zmiana wprowadziła dużo chaosu w naszą organizację gry. W środku miał grać Rako, który po kilkunastu minutach zamienił się z Menesem. Po jakimś czasie do środka przeszedł Nonio. Te ciągłe roszady źle wpłynęły na naszą grę. Zaczęliśmy kolejno tracić golę. Już w 50 minucie Bobka pokonał jeden z rywali wykorzystując nasze niezdecydowanie. Kilka minut później boisko musiał opuścić kontuzjowany Zmorka, który został brutalnie sfaulowany przez napastnika rywali. Sędzia w tej sytuacji powinien ukarać rywala żółtą kartką. Na boisku pojawił się Waldes, który wcale nie miał grać w tym meczu z powodu choroby.
Mimo niekorzystnego wyniku staraliśmy się atakować. Mieliśmy jeszcze kilka okazji, żeby odwrócić losy meczu. W 60 minucie jeden z naszych zawodników w ogromnym zamieszaniu pod bramką Powiślaka skierował piłkę w światło bramki. Obrońca gospodarzy wybił ją z linii. Jednak zdaniem naszych napastników przekroczyła ona wcześniej całym obwodem linię. Sędzia nakazał grać dalej. Może, gdyby LZPN wysyłał na mecze również liniowych, do takich sytuacji by nie dochodziło, a prawidłowo zdobywane bramki byłyby uznawane. Dobrą okazję do strzelenia gola miał również Kret, który w sytuacji „sam na sam” próbował strzelić bramkarzowi między nogami. Świetnie grający golkiper Powiślaka jakimś cudem zatrzymał piłkę.
Nasze ataki były biciem głową w mur wobec świetnej dyspozycji gospodarzy. Zdołali oni wykorzystać jeszcze dwa błędy w obronie naszego zespołu. Najpierw bardzo źle podał piłkę Menes i ta padła łupem napastnika rywali. Podał on bardzo dobrze do kolegi z drużyny, który bez przeszkód podwyższył wynik. Kilkanaście minut później było już 0:4. Bład w naszym ustawieniu wykorzystali rywale. Jeden z nich oddał łatwy wydawało się strzał w krótki róg, którego jednak nie zdołał zatrzymać Bobek. Piłka wyślizgnęła mu się z rąk i wpadła do siatki. Do końca meczu wynik nie zmienił się, chociaż obie strony próbowały zagrozić rywalom.
Nasza porażka nie powinna być aż tak wysoka. Powinniśmy wykorzystać stworzone przez siebie sytuację. Najbardziej wszystkim żal rzutu karnego. Uważam, że Tomek nie powinien w tej rundzie wykonywać tego elementu. Taki odpoczynek powinien mu dobrze zrobić. Jego niemoc wynika z jakiejś blokady psychicznej.
Druga sprawa to zdziesiątkowany przez kartki i kontuzje skład. Odczuliśmy brak drugiego napastnika, który mógłby wziąć na siebie część obowiązków Panasia. Bobek nie jest nominalnym bramkarzem, więc jego błąd można wybaczyć. Łysy powinien wreszcie zrozumieć, że przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie osłabia zespół. Na boisku przydałby się również Maniek, ale uważam, że nic na siłę. Jeżeli nie jest w pełni sprawny to nie wolno go zmuszać. W meczu aż pięciu zawodników grało chorych (Jah, Menes, Waldes), lub kontuzjowanych (Wiewiór, Zmorka). Trzeba pomyśleć o wprowadzeniu kilku juniorów do składu. Niestety „mądry Polak po szkodzie”, jak mówi porzekadło.
Powiślak Końskowola - KS DRZEWCE 4:0 (1:0)
Bramki:
M. Rożek '31, P. Chabros '53, M. Tynecki '66, M. Wąsiel '70
Składy:
KS Drzewce: M. Kozak – J. Mrozek, P. Wywiórka (J. Cierkoń '25), R. Wiśliński, P. Zmora (W. Skrzypik '61), K. Wąchała, P. Mrozek, P. Raczyński, N. Sieczkowski (K. Żak '45), Ł. Krasucki, T. Panasiewicz
Powiślak Końskowola: M. Bicki - T. Chabora, M. Saran, M. Suszek, R. Cyman, D. Osiak (M. Wąsiel '52), R. Mączka (M. Wójcik '84), P. Chabros, Ł. Mączka, M. Tynecki, M. Rożek(K. Sokołowski '87)
Wszystkie informacje dotyczące drużyny Powiślaka wziąłem ze strony: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jah dnia Pon 16:02, 06 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
