W niedzielę 31 sierpnia zagraliśmy nareszcie przed własną publicznością mecz w A-klasie z Wilkami Wilków. Dzięki determinacji i konsekwencji udało nam się zdobyć komplet punktów.
Spotkanie rozpoczęło się z małym opóźnieniem, ponieważ nasi przeciwnicy zdecydowali się sprawdzić składy. "Ceremonia" odbył się pod jedną z nowo-zainstalowanych bramek. Dzięki zaangażowaniu kilku zawodników, trenera, działaczy i pomocy kibiców dostosowaliśmy boisko do obowiązujących standardów. Wiele pracy jeszcze przed nami, ale pierwszy krok został zrobiony.
Mimo opóźnienia zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze od zdecydowanych ataków. Już po kilku minutach w polu karnym sfaulowany został Panaś Starszy i sędzia pokazał na 11 metr. Poszkodowany sam postanowił egzekwować rzut karny i ... zrobił to fatalnie. Tomek uderzył zbyt lekko i bramkarz nie miał kłopotów ze złapaniem piłki.
Mimo tego niepowodzenia nadal konstruowaliśmy akcje, po których piłka wędrowała na pole karne Wilków. Jednak bez większych kłopotów bronił bramkarz gości. Nasza nieco eksperymentalnie ustawiona jedenastka radziła sobie nadzwyczaj dobrze. Dużo szumu w szeregach obronnych rywali robili zamieniający się pozycjami Crasy i Kruczek (vel. Krugger). Większość piłek kierowana była do Tomka, który kilkakrotnie wyprowadzał rywali w pole. Niestety gorzej było z wykańczaniem akcji. Strzały były albo niecelne, albo za lekkie i bramkarz je bronił.
Niestety ok. 25 minuty doszło do tragedii. Autor tego tekstu (tj. Jah) popełnił fatalny błąd. Za szybko wyszedłem do przodu po jednej z akcji rywali. Grający na stoperze Menes został z tyłu, podobnie jak reszta obrońców. Piłka bardzo szybko wróciła na naszą połowę. Doszedł do niej napastnik, którego powinienem był kryć. Próba odebrania mu piłki zakończyła się niepowodzeniem i rywal znalazł się sam na sam z bramkarzem. Łysy nie miał szans i niespodziewanie przegrywaliśmy 0:1. Nie wiem, jak to się stało, że dałem się przepchnąć niższemu od siebie przeciwnikowi. Niestety stało się.
Goście starali się tworzyć coraz groźniejsze sytuacje. Bardzo aktywny był ich prawy pomocnik, który napsuł trochę krwi Zmorce. Na szczęście Paweł rozegrał bardzo dobry mecz i z większości pojedynków wychodził zwycięsko. Wilki starały się dostawać pod nasze pole karne grając długimi podaniami. Jednak nie przynosiło to spodziewanego rezultatu dzięki zdecydowanej grze naszych środkowych obrońców. Zarówno Menes, jak i Nonio wygrywali pojedynki główkowe.
My cały czas konsekwentnie staraliśmy się konstruować nasze ataki. Akcje głównie przechodziły przez środkowych pomocników (Sieka i Rako), którzy przekazywali je dalej. Słabiej wyglądała gra skrzydłami, bo ani
Kruczek, ani Jacek Cierkoń nie dysponowali taką szybkością, żeby pociągnąć z piłką. Trzeba jednak przyznać, że kilka razy pokazali bardzo dobre zagrania.
Jeszcze przed przerwą udało nam się zdobyć wyrównującą bramkę. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej przytomności zachował Panaś i umieścił piłkę w siatce. Do szatni schodziliśmy remisując 1:1. W przerwie trener nie szczędził słów krytyki. Szczególnie miał pretensje do straconej bramki i słabej skuteczności.
Na drugą połowę wyszliśmy zdeterminowani. Zepchnęliśmy rywali do defensywy, konsekwentnie budując nasze ataki. Świetnie pracował w środku Sieka, który kilkoma szybkimi podaniami stwarzał zagrożenie pod bramką gości. Mógł liczyć na asekurację ze strony Raka, przez co poszedł bardziej do przodu. Kilka razy z tego powodu wniknęły małe nieporozumienia, ale na szczęście bez konsekwencji. Bardzo dobrze radził sobie grający cofniętego napastnika Crasy. W odpowiednich momentach przytrzymywał piłkę i podawał ją do partnerów. Z jego strony zabrakło tylko strzałów z dystansu, ale trzeba przyznać, że nie wiele było sytuacji do uderzenia.
W 55 minucie udało nam się strzelić bramkę, która dała nam w konsekwencji zwycięstwo. Ponownie strzelcem okazał się Tomek P., który w trudnej sytuacji dołożył nogę i piłka znalazła się w siatce.
W tym momencie goście rzucili się do zdecydowanego ataku. Starali się grać szybko skrzydłami, jednak w defensywie spisywaliśmy się świetnie. Nawet Ja się dostosowałem (w końcu!) do kolegów. Spokojnie staraliśmy się rozbijać akcje Wilków i konstruować własne. Ponadto bardzo dobrze grał Łysy, który pewnie wychodził na przedpole. Nie miał zbyt wiele typowych parad bramkarskich, ale swoją grą pozwalał obronie czuć się pewniej.
Z każdą upływającą minutą zmęczenie dawało o sobie znać. Najpierw ja opuściłem boisko, a później kolejno Kruczek, Sieka i Crasy. Pojawili się na nim Bobek, Wonski, Waldinho i Zbyszek. Widać było pewną niepewność w ich grze tuż po wejściu, ale w miarę rozwoju sytuacji wszystko się uspokoiło.
Pod koniec spotkania stworzyliśmy jeszcze dwie klarowne sytuacje. Najpierw sam na sam z bramkarzem wyszedł Tomek, ale uderzył wprost w niego, później świetną okazję zmarnował Zbyszek, który lobował wychodzącego golkipera. Niestety piłka przeleciała nad bramką.
Mecz z Wilkami wyszedł nam bardzo dobrze. Zagraliśmy pewnie w obronie nie dopuszczając rywali do strzałów. Największym problemem pozostaje skuteczność. Nie wykorzystaliśmy mnóstwa sytuacji. Najbardziej szkoda karnego i dwóch sytuacji sam na sam. W innych meczach musimy takie gole strzelać, bo inaczej rywal nas zdominuje.
Skład:
M. Pyśniak- J. Mrozek (M. Kozak '65), R. Wiśliński, K. Wąchała, P. Zmora, P. Raczyński, N. Sieczkowski (Z. Masternak '79), J. Cierkoń, P. Kruk (P. Mrozek '70), Ł. Krasucki (W. Skrzypik '75), T. Panasiewicz
KS Drzewce - Wilki Wilków 2:1 (1:1)
T. Panasiewicz '40, '55.
Post został pochwalony 0 razy
Spotkanie rozpoczęło się z małym opóźnieniem, ponieważ nasi przeciwnicy zdecydowali się sprawdzić składy. "Ceremonia" odbył się pod jedną z nowo-zainstalowanych bramek. Dzięki zaangażowaniu kilku zawodników, trenera, działaczy i pomocy kibiców dostosowaliśmy boisko do obowiązujących standardów. Wiele pracy jeszcze przed nami, ale pierwszy krok został zrobiony.
Mimo opóźnienia zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze od zdecydowanych ataków. Już po kilku minutach w polu karnym sfaulowany został Panaś Starszy i sędzia pokazał na 11 metr. Poszkodowany sam postanowił egzekwować rzut karny i ... zrobił to fatalnie. Tomek uderzył zbyt lekko i bramkarz nie miał kłopotów ze złapaniem piłki.
Mimo tego niepowodzenia nadal konstruowaliśmy akcje, po których piłka wędrowała na pole karne Wilków. Jednak bez większych kłopotów bronił bramkarz gości. Nasza nieco eksperymentalnie ustawiona jedenastka radziła sobie nadzwyczaj dobrze. Dużo szumu w szeregach obronnych rywali robili zamieniający się pozycjami Crasy i Kruczek (vel. Krugger). Większość piłek kierowana była do Tomka, który kilkakrotnie wyprowadzał rywali w pole. Niestety gorzej było z wykańczaniem akcji. Strzały były albo niecelne, albo za lekkie i bramkarz je bronił.
Niestety ok. 25 minuty doszło do tragedii. Autor tego tekstu (tj. Jah) popełnił fatalny błąd. Za szybko wyszedłem do przodu po jednej z akcji rywali. Grający na stoperze Menes został z tyłu, podobnie jak reszta obrońców. Piłka bardzo szybko wróciła na naszą połowę. Doszedł do niej napastnik, którego powinienem był kryć. Próba odebrania mu piłki zakończyła się niepowodzeniem i rywal znalazł się sam na sam z bramkarzem. Łysy nie miał szans i niespodziewanie przegrywaliśmy 0:1. Nie wiem, jak to się stało, że dałem się przepchnąć niższemu od siebie przeciwnikowi. Niestety stało się.
Goście starali się tworzyć coraz groźniejsze sytuacje. Bardzo aktywny był ich prawy pomocnik, który napsuł trochę krwi Zmorce. Na szczęście Paweł rozegrał bardzo dobry mecz i z większości pojedynków wychodził zwycięsko. Wilki starały się dostawać pod nasze pole karne grając długimi podaniami. Jednak nie przynosiło to spodziewanego rezultatu dzięki zdecydowanej grze naszych środkowych obrońców. Zarówno Menes, jak i Nonio wygrywali pojedynki główkowe.
My cały czas konsekwentnie staraliśmy się konstruować nasze ataki. Akcje głównie przechodziły przez środkowych pomocników (Sieka i Rako), którzy przekazywali je dalej. Słabiej wyglądała gra skrzydłami, bo ani
Kruczek, ani Jacek Cierkoń nie dysponowali taką szybkością, żeby pociągnąć z piłką. Trzeba jednak przyznać, że kilka razy pokazali bardzo dobre zagrania.
Jeszcze przed przerwą udało nam się zdobyć wyrównującą bramkę. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej przytomności zachował Panaś i umieścił piłkę w siatce. Do szatni schodziliśmy remisując 1:1. W przerwie trener nie szczędził słów krytyki. Szczególnie miał pretensje do straconej bramki i słabej skuteczności.
Na drugą połowę wyszliśmy zdeterminowani. Zepchnęliśmy rywali do defensywy, konsekwentnie budując nasze ataki. Świetnie pracował w środku Sieka, który kilkoma szybkimi podaniami stwarzał zagrożenie pod bramką gości. Mógł liczyć na asekurację ze strony Raka, przez co poszedł bardziej do przodu. Kilka razy z tego powodu wniknęły małe nieporozumienia, ale na szczęście bez konsekwencji. Bardzo dobrze radził sobie grający cofniętego napastnika Crasy. W odpowiednich momentach przytrzymywał piłkę i podawał ją do partnerów. Z jego strony zabrakło tylko strzałów z dystansu, ale trzeba przyznać, że nie wiele było sytuacji do uderzenia.
W 55 minucie udało nam się strzelić bramkę, która dała nam w konsekwencji zwycięstwo. Ponownie strzelcem okazał się Tomek P., który w trudnej sytuacji dołożył nogę i piłka znalazła się w siatce.
W tym momencie goście rzucili się do zdecydowanego ataku. Starali się grać szybko skrzydłami, jednak w defensywie spisywaliśmy się świetnie. Nawet Ja się dostosowałem (w końcu!) do kolegów. Spokojnie staraliśmy się rozbijać akcje Wilków i konstruować własne. Ponadto bardzo dobrze grał Łysy, który pewnie wychodził na przedpole. Nie miał zbyt wiele typowych parad bramkarskich, ale swoją grą pozwalał obronie czuć się pewniej.
Z każdą upływającą minutą zmęczenie dawało o sobie znać. Najpierw ja opuściłem boisko, a później kolejno Kruczek, Sieka i Crasy. Pojawili się na nim Bobek, Wonski, Waldinho i Zbyszek. Widać było pewną niepewność w ich grze tuż po wejściu, ale w miarę rozwoju sytuacji wszystko się uspokoiło.
Pod koniec spotkania stworzyliśmy jeszcze dwie klarowne sytuacje. Najpierw sam na sam z bramkarzem wyszedł Tomek, ale uderzył wprost w niego, później świetną okazję zmarnował Zbyszek, który lobował wychodzącego golkipera. Niestety piłka przeleciała nad bramką.
Mecz z Wilkami wyszedł nam bardzo dobrze. Zagraliśmy pewnie w obronie nie dopuszczając rywali do strzałów. Największym problemem pozostaje skuteczność. Nie wykorzystaliśmy mnóstwa sytuacji. Najbardziej szkoda karnego i dwóch sytuacji sam na sam. W innych meczach musimy takie gole strzelać, bo inaczej rywal nas zdominuje.
Skład:
M. Pyśniak- J. Mrozek (M. Kozak '65), R. Wiśliński, K. Wąchała, P. Zmora, P. Raczyński, N. Sieczkowski (Z. Masternak '79), J. Cierkoń, P. Kruk (P. Mrozek '70), Ł. Krasucki (W. Skrzypik '75), T. Panasiewicz
KS Drzewce - Wilki Wilków 2:1 (1:1)
T. Panasiewicz '40, '55.
Post został pochwalony 0 razy