20 kwietnia nasz zespół pokazał, że jest poważnym kandydatem do wygrania lubelskiej B-klasy. Mimo osłabień w składzie i niezbyt dużego optymizmu przed meczem, udało nam się ograć groźnego rywala na jego terenie. Chodzi oczywiście o Wisłę Józefów. Ale od początku!
W meczu zabrakło pauzujących za kartki: Sieki i Mańka, pracującego Nonia, a na ławce z lekkim urazem nogi usiadł Wonski. Ponad to Jah i Crasy mieli różne obiawy chorobowe Trener uparcie powtarzał, że musimy wygrać i chyba zaraził wszystkich optymizmem.
Wyjściowa jedenastka:
M. Pyśniak - J. Mrozek, R. Wiśliński, P. Wywiórka, M. Kozak, P. Zmora, P. Raczyński, Ł. Krasucki, W. Skrzypik, P. Kruk, T. Panasiewicz
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy dwukrotnie groźnie zagrozili naszej bramce. W jednej sytuacji błąd popełnił atakujący naszych rywali, który podał do znajdującego się na pozycji spalonej kolegi. W drugiej sytuacji uratował nas słupek i dobre zachowanie Łysego. Jednak sprawy przybrały zupełnie inny obrót po zdobyciu bramki przez Bobka. Uderzył on z dystansu lewą nogą i jakimś zrządzeniem losu piłka wtoczyła się do bramki naszych rywali. Piłkarze Wisły sygnalizowali pozycję spaloną Zmorki, jednak sędzia gola uznał.
Od tego momentu zaczęliśmy groźniej atakować i systematycznie budować przewagę nad rywalem. Przyniosło to efekty. Kolejnego gola zdobył Tomek Panasiewicz, który strzelił nad bramkarzem. Świetnie podał mu grający na lewym skrzydle Waldi.
Druga połowa rozpoczęła się od szaleńczych ataków rywali. Przeszli oni na system gry z trzema obrońcami i kilka razy zagrozili naszej bramce. Dobrze spisywali się jednak nasi obrońcy i oczywiście bramkarz - Łysy. Sprzyjało nam też szczęście. Raz piłka uderzyła w poprzeczkę, a raz wybił ją z linii bramkowej Menes.
Losy meczu odmieniła sytuacja z ok 60 minuty. Jah (czyli ja) odebrał piłkę obrońcy w okolicach 20 metra. Pobiegł z piłką w pole karne, gdzie został niezwykle brutalnie sfaulowany przez goniącego go rywala Sędzia odgwizdał jedenastkę. W przypływie złości podbiegłem do rywala i powiedziałem: "Co jest, KWIATUSZKU!!!"
Nie wiem dlaczego, ale to bardzo rozgniewało bramkarza Wisły, który odepchnął mnie. Lekcja z meczu z Karczmiskami została zapamiętana i upadłem, jak rażony piorunem. Sędzia pokazał czerwoną kartkę bramkarzowi, co chyba nikogo nie zdziwiło.
Do karnego podszedł Panaś Większy i... uderzył w poprzeczkę. Gospodarze ucieszyli się z tego prezentu, ale nie na długo. Zaczęliśmy bowiem zdobywać kolejne gole. Dwie bramki strzelił Kruczek, a jedną dołożył Panaś.
Mecz zakończył się naszym wysokim zwycięstwem 5:0. W drugiej połowie grali jeszcze P. Mrozek, A. Bielecki i K. Żak, którzy zmienili J. Mrozka, Ł. Krasuckiego i T. Panasiewicza. Wszyscy wnieśli trochę ożywienia w nasze szeregi i mieli szanse, żeby podwyższyć wynik meczu. Zabrakło jednak trochę szczęścia.
Warto odnotować jeszcze jeden incydent z udziałem mym (czyt. Jah). W pierwszej połowie sędzia nie zauważył, że do linii bocznej mam jakieś pół metra i odgwizdał aut dla gospodarzy. Postanowiłem więc mu pokazać, kiedy jest aut i wykopałem piłkę daleko w pole. Sędzia lekcji nie zrozumiał i pokazał mi zupełnie niesłusznie żółtą kartkę Również trener nie docenił moich pedagogicznych zdolności i w przerwie dostało mi się nieźle za ten "głupi" (zdaniem większości) wyczyn. Tylko Sieka mnie zrozumiał mówiąc, że każdy ma prawo się zdenerwować. Dzięki mu za to
W tym meczu wyróżniłbym szczególnie Łysego, który kilka razy ratował nas przed utratą bramki i już drugi mecz z rzędu zachował czyste konto; Menesa i Bobka bo w środku obrony rozbijali ataki rywali; Kruczka, który grał na luzie i świetnie spisywał się naszym ataku (strzelił dwie bramki) ; oraz Raka, który w środku pomocy walczył za dwóch (Crasy z powodu choroby troszkę mniej się wyróżniał) i ośmieszał dryblingiem kilku z Wisły.
Wisła Józefów - KS Drzewce 0:5 (0:2)
M. Kozak, P. Kruk (2), T. Panasiewicz (2)
PS: Trener zjadł sporo nerwów, bo krzyczał nieustannie i biegał koło linii bocznej. Widać, że zależało mu bardzo na naszym zwycięstwie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jah dnia Nie 20:59, 20 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
W meczu zabrakło pauzujących za kartki: Sieki i Mańka, pracującego Nonia, a na ławce z lekkim urazem nogi usiadł Wonski. Ponad to Jah i Crasy mieli różne obiawy chorobowe Trener uparcie powtarzał, że musimy wygrać i chyba zaraził wszystkich optymizmem.
Wyjściowa jedenastka:
M. Pyśniak - J. Mrozek, R. Wiśliński, P. Wywiórka, M. Kozak, P. Zmora, P. Raczyński, Ł. Krasucki, W. Skrzypik, P. Kruk, T. Panasiewicz
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy dwukrotnie groźnie zagrozili naszej bramce. W jednej sytuacji błąd popełnił atakujący naszych rywali, który podał do znajdującego się na pozycji spalonej kolegi. W drugiej sytuacji uratował nas słupek i dobre zachowanie Łysego. Jednak sprawy przybrały zupełnie inny obrót po zdobyciu bramki przez Bobka. Uderzył on z dystansu lewą nogą i jakimś zrządzeniem losu piłka wtoczyła się do bramki naszych rywali. Piłkarze Wisły sygnalizowali pozycję spaloną Zmorki, jednak sędzia gola uznał.
Od tego momentu zaczęliśmy groźniej atakować i systematycznie budować przewagę nad rywalem. Przyniosło to efekty. Kolejnego gola zdobył Tomek Panasiewicz, który strzelił nad bramkarzem. Świetnie podał mu grający na lewym skrzydle Waldi.
Druga połowa rozpoczęła się od szaleńczych ataków rywali. Przeszli oni na system gry z trzema obrońcami i kilka razy zagrozili naszej bramce. Dobrze spisywali się jednak nasi obrońcy i oczywiście bramkarz - Łysy. Sprzyjało nam też szczęście. Raz piłka uderzyła w poprzeczkę, a raz wybił ją z linii bramkowej Menes.
Losy meczu odmieniła sytuacja z ok 60 minuty. Jah (czyli ja) odebrał piłkę obrońcy w okolicach 20 metra. Pobiegł z piłką w pole karne, gdzie został niezwykle brutalnie sfaulowany przez goniącego go rywala Sędzia odgwizdał jedenastkę. W przypływie złości podbiegłem do rywala i powiedziałem: "Co jest, KWIATUSZKU!!!"
Nie wiem dlaczego, ale to bardzo rozgniewało bramkarza Wisły, który odepchnął mnie. Lekcja z meczu z Karczmiskami została zapamiętana i upadłem, jak rażony piorunem. Sędzia pokazał czerwoną kartkę bramkarzowi, co chyba nikogo nie zdziwiło.
Do karnego podszedł Panaś Większy i... uderzył w poprzeczkę. Gospodarze ucieszyli się z tego prezentu, ale nie na długo. Zaczęliśmy bowiem zdobywać kolejne gole. Dwie bramki strzelił Kruczek, a jedną dołożył Panaś.
Mecz zakończył się naszym wysokim zwycięstwem 5:0. W drugiej połowie grali jeszcze P. Mrozek, A. Bielecki i K. Żak, którzy zmienili J. Mrozka, Ł. Krasuckiego i T. Panasiewicza. Wszyscy wnieśli trochę ożywienia w nasze szeregi i mieli szanse, żeby podwyższyć wynik meczu. Zabrakło jednak trochę szczęścia.
Warto odnotować jeszcze jeden incydent z udziałem mym (czyt. Jah). W pierwszej połowie sędzia nie zauważył, że do linii bocznej mam jakieś pół metra i odgwizdał aut dla gospodarzy. Postanowiłem więc mu pokazać, kiedy jest aut i wykopałem piłkę daleko w pole. Sędzia lekcji nie zrozumiał i pokazał mi zupełnie niesłusznie żółtą kartkę Również trener nie docenił moich pedagogicznych zdolności i w przerwie dostało mi się nieźle za ten "głupi" (zdaniem większości) wyczyn. Tylko Sieka mnie zrozumiał mówiąc, że każdy ma prawo się zdenerwować. Dzięki mu za to
W tym meczu wyróżniłbym szczególnie Łysego, który kilka razy ratował nas przed utratą bramki i już drugi mecz z rzędu zachował czyste konto; Menesa i Bobka bo w środku obrony rozbijali ataki rywali; Kruczka, który grał na luzie i świetnie spisywał się naszym ataku (strzelił dwie bramki) ; oraz Raka, który w środku pomocy walczył za dwóch (Crasy z powodu choroby troszkę mniej się wyróżniał) i ośmieszał dryblingiem kilku z Wisły.
Wisła Józefów - KS Drzewce 0:5 (0:2)
M. Kozak, P. Kruk (2), T. Panasiewicz (2)
PS: Trener zjadł sporo nerwów, bo krzyczał nieustannie i biegał koło linii bocznej. Widać, że zależało mu bardzo na naszym zwycięstwie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jah dnia Nie 20:59, 20 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz